Komunikat

Informujemy, że w dniach 1-3 maja Muzeum będzie nieczynne.

Muzeum jest jednostką organizacyjną Samorządu Województwa Mazowieckiego

Rok Henryka Sienkiewicza na Mazowszu
Wszyscy doskonale znają postać wybitnego polskiego pisarza Henryka Sienkiewicza ale tylko nieliczni pamiętają o jego związkach ze sportem i turystyką.

Henryk Sienkiewicz był jednym z pierwszych propagatorów kolarstwa w Polsce. Przełom wieków nie był łatwym czasem dla cyklistów (tak wówczas nazywano pasjonatów kolarstwa). Ze względu na liczne obostrzenia, w tym wynikające z obowiązujących norm i dobrych obyczajów, cyklistów często wyzywano od najgorszych za „płoszenie zaprzęgów konnych” lub „zatracanie się w rozrywce dla antychrystów”. Podobne wyzwiska dotyczyły również pierwszych automobilistów, o czym mogą świadczyć liczne skargi składane w magistracie przez właścicieli bryczek i powozów. Kolejne lata dobitnie pokazały jak popularne stało się kolarstwo, czego dowodem może być kolejna postać używająca w tamtym czasie roweru – Bolesław Prus (Aleksander Głowacki).

Poniżej przedstawiamy treść zgromadzonych w Muzeum dokumentów opisujących związki Henryka Sienkiewicza z WTC – Warszawskim Towarzystwem Cyklistów.

Treść dyplomu, który otrzymał Henryk Sienkiewicz 17 grudnia 1900 roku.: ”Warszawskie Towarzystwo Cyklistów. W wykonaniu uchwały zebrania ogólnego z d.15 maja 1897 r. oraz zgodnie z §3 ustawy Komitetu, Towarzystwo mianuje Wielmożnego Pana Henryka Sienkiewicza członkiem honorowym WTC i w dowód tego udziela dyplom niniejszy. Warszawa 30 maja 1897r.Członkowie Komitetu (podpisy):August Potocki, Antoni Fertner, Julian Liehr, Edward Troszel, Stanisław Leppert, Bruno Kaetzler, Wacław Gąsiorowski, Aleksander Kondracki, Kazimierz Stefański, Jan Lilpop, Ludwik Kowalski.

Kronikarz Towarzystwa zapisał: Dyplom powyższy, stanowiący kombinację akwareli i gwaszu, doskonały w pomyśle, tonie i kolorycie, jest dziełem znanego artysty rysownika p. M. Roszkowskiego. Warto dodać, że podczas wręczania dyplomu Sienkiewiczowi na Dynasy dostarczono wiele depesz dla członka honorowego WTC. W jednej z nich, od Lwowskiego Klubu Cyklistów, napisano: Klub nasz cyklistę w Tobie wielbi światowego, bo jest twórcą cyklu choć powieściowego.

Wspomnienia z pierwszego pobytu H. Sienkiewicza na Dynasach

Działo się w dniu 28 stycznia 1898 r. w siedzibie Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów – na Dynasach.

Zapowiedziana na dzień ten wieczornica urządzona przez „koło śpiewacze” Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów, z okazji przypadającej rocznicy tegoż koła, zgromadziła około stu uczestników. Ogólne zainteresowanie wzbudziła wiadomość, iż wieczornicę uświetnić ma obecnością swoją p. H. Sienkiewicz, członek honorowy WTC. Jakoż koło dziesiątej godziny mistrz nadjechał, uprzedzając na wstępie wice-prezesa, iż przybywa na krótko, z powodu niedomagania swej córki. Po przedstawieniu p. Sienkiewiczowi obecnych i po krótko trwającej przekąsce przy bufecie zaproszeni goście zajęli miejsca w pobliżu estrady, na której rozpoczęły się produkcje muzyczno-wokalne. Wysłuchano więc :suity Griega, Per Gynt, Tria Mendelsona D-moll, Mazurka Wieniawskiego wykonanego przez p. Szalowskiego, Starego Kaprala odśpiew. przez p. Rutkowskiego, przy akompaniamencie p.Noskowskiego, Czatów Moniuszki przez p. Redo i wreszcie popisów „Koła”. Wszystkie numery goście darzyli łaskawymi oklaskami, a szczególnie dwa ostatnie.

Po wyczerpaniu programu artystycznego, zajęto miejsca przy biesiadnym stole. Pierwszy toast wzniósł wice-prezes Towarzystwa Cyklistów, p. Antoni Fertner na cześć p. H. Sienkiewicza, członka honorowego W.T.C. W odpowiedzi na to przemówił p. Sienkiewicz podnosząc zalety sportu w ogóle, a kolarskiego w szczególności, kończąc życzeniem dalszego rozkwitu Towarzystwu Cyklistów.

Oba toasty obecni przyjęli frenetycznymi oklaskami , a po drugim nawet przejęci wdzięcznością cykliści , potrzykroć unieśli mistrza do góry. Toastowali następnie pp. Z., Noskowski i Maszyński– na cześć Koła, oraz p. Fertner na cześć Towarzystwa Muzycznego i Lutni. Ogólną wesołość wzbudziła pieśń dziadowska, odśpiewana przy stole z towarzyszeniem chóru.(...)

Przy takiej zabawie, ani się spostrzeżono, iż północ dawno minęła. Gdy mistrz odjeżdżał odprowadzony przez obecnych aż do wrót siedziby Towarzystwa i żegnany wiwatem Koła, była już godzina druga.

Przed pożegnaniem wice-prezes podał gościom księgę pamiątkową Towarzystwa, do której Ci wpisali co następuje:

„Ponieważ Fortuna kołem się toczy,
Jest zatem cyklistką – niechże więc
jako cyklistka, sprzyja naszemu Towarzystwu”

Henryk Sienkiewicz

H. Sienkiewicz WOBEC CYKLIZMU

W przemówieniu swojem podczas wyżej opisanej wieczornicy zaznaczył Sienkiewicz iż jest zdeklarowanym zwolennikiem sportu, a szczególniej cyklowego, który po za dostarczoną samą przyjemnością ma jeszcze przyszłość utylitarną.

Słynęlismy kiedyś, mówił Sienkiewicz, z rycerstwa, siły i odwagi: dzisiaj żyjąc w odmiennych warunkach, nie mając innego pola, winniśmy, na sportowym gruncie pielęgnować i rozwijać powyższe cechy.

Jeszcze wyraźniej wypowiada Sienkiewicz pogląd swój na cykl izm, w odpowiedzi na ankietę rozpisaną przed czterema laty przez „Cyklistę; oto co pisze:

„Ja który wprowadziłem do naszej literatury powieściowej, cały szereg ludzi zdrowych, wyjątkowo silnych – i uczyniłem to rozmyślnie, musze mieć dla wszystkich ćwiczeń cielesnych tylko słowa uznania.

Rower wymaga tęgich mięśni, a wyrabia przytomność umysłu, odwagę i dzielność, nie mówiąc już o tem, że stowarzysza ludzi i wytwarza w nich przymioty zbiorowe, pożądane wszędzie, a zwłaszcza u nas.

Dzięki stowarzyszeniom rodzi się międzynarodowe współzawodnictwo.

W imię tego współzawodnictwa, obowiązkiem naszych cyklistów jest starać się nie tylko o to by dorównać anglikom, francuzom lub Niemcom, ale by ich z kretesem pobić.

Dla nas polskich sportowców, Sienkiewicz podwójnie jest drogi, raz jako niedościgniony powieściopisarz a powtóre jako zwolennik i protektor sportu.

To też w dobie obecnej, gdy wszystkie warstwy społeczeństwa polskiego niosą mu hołd w uznaniu jego talentu, i nasze skromne pismo spieszy przyłączyć się do ogólnego prądu. Niechaj Opatrzność czuwa nad nim i ustrzeże go od trosk i niepokoju, aby długie jeszcze lata mógł sypać hojną ręką erły swojego genialnego talentu do skarbnicy literatury polskiej.

Kolarz, Wioślarz i Łyżwiarz nr 94 z roku 1898.